Niebieska Drużyna Blogerów w akcji
Gdy emocje po Biegu Ursynowskim opadły szybko na obiadek do Kubusia i na 16:20 na pociąg bezpośrednio do Białegostoku. Trochę ponad 2 h i byliśmy na miejscu, już na dworcu spotkaliśmy Edwina z narzeczoną Pauliną z Drużyny Czerwonej :D Wspólnie udaliśmy się do hotelu, a tam dołączył do Nas Łukasz vel RunEat. W pokoju byłem właśnie z nim i Agnieszką :) Szybka akcja i na miasto, przecież coś trzeba było zjeść i się nawodnić. Podczas kolacji dowiedzieliśmy się, że reszta naszych drużyn utknęła w trasie, gdyż był wypadek i dalszą drogę kontynuowali autobusem :P Nie czekaliśmy na nich i rozpoczęliśmy zwiedzanie Białegostoku nocą oraz pobliskich restauracji w celach naładowania baterii przed niedzielą :)
Przebrani w nasze bojowe stroje wybraliśmy się spacerkiem na miejsce startu. Ludzie trochę dziwnie na Nas patrzyli, a przecież wyglądaliśmy normalnie. Jedni Nas kochają, inni nienawidzą - jak to mawiał klasyk :)
O 10:00 zaplanowany start, więc po sprawach organizacyjnych czekaliśmy spokojnie na godzinę 0 :) Na pierwszej zmianie biegł Kamil Leśniak w swoim stroju Borata.
Zastanawialiśmy się jak szybko jest w stanie w pobiec, żeby było bezpiecznie dla oglądających ten spektakl kibiców. Dał radę i na pozycji lidera przekazał mi pałeczkę. Przez dosłownie 5 sekund pojawiła mi się myśl, żeby biec spokojnie, taki był plan, żeby dobrze się bawić.
Moment, gdy przejąłem pałeczkę jako pierwszy sprawił, że noga zaczęła podawać. Kto jednak powiedział, że biegnąc trochę szybciej niż spokojnie nie można się dobrze bawić. Pętla miała 2.5 km, co bardzo dobrze wpłynęło na widowiskowość imprezy, na całej trasie dało się odczuć super atmosferę i okrzyki dopingujących :) Apogeum tego stanowił oczywiście stadion, na którym nie dość, że nie było słychać własnych myśli to jeszcze nogi same przyśpieszały i rwały do przodu :) Tak mnie poniosło, że otworzyłem pierwszy kilometr w 3:20, a wstępnie nie planowałem pobiec szybciej niż 35 minut :) Jednak czego się nie robi dla drużyny :P
Trasa bardzo urozmaicona: żwirek, kostka brukowa, piasek więc lekko dla nóg nie było. Chwilę oddechu dawał odcinek w parku, gdzie drzewa robiąc cień dawały nam chwilę wytchnienia od żaru lejącego się z nieba.
2 km 3:25, a więc delikatnie poszedłem po rozum do głowy, jednak gdy wbiegłem na stadion... tak tak tempo drastycznie wzrosło :D
3 km w 3:17 i trochę tutaj przeszarżowałem :D Między 3 a 4 kilometrem na wirażu delikatnie nadkręciłem kostkę, a chwilę później zobaczyłem zawodnika na 2 pozycji, nie wiedziałem ile mam przewagi, więc trzeba było jednak ruszyć, aby wstydu nie przynieść Niebieskiej Drużynie.
4 km spokojniej 3:32, ale już 5 km 3:18 :) Stadion robił swoje, nawet jak wydawało Ci się, że nie masz siły, to ten odcinek się leciało !
Połowa dystansu i czas 16:52 mówię sobie: jest stabilnie. Jednak ktoś krzyknął mi: DRUGI JEST BLISKO :) to była iskra zapalna. Zacząłem walczyć o swoje, czyli zaświtało w głowie podium :) Czemu nie ? Dobra zabawa i jeszcze wysoka pozycja byłoby SUPER !
A więc wybiegając na 6 km jeszcze spokojnie, żeby sił starczyło do samego końca i 3:29, ale 7 km już w 3:22, a 8 odpowiednio 3:18 :D I ścianka delikatna :) Nie piłem wody na żadnym kółku, a temperatura była dość tropikalna więc mnie trochę postawiło. Dziękuję Pani na rowerze, która poczęstowała mnie wodą :) Kryzysowy kilometr w 3:30 i gdy zobaczyłem tabliczkę 9 trzeba było rozwinąć skrzydła :]
3:07 ostatni kilometr i oddaję pałeczkę w ręce Piotra :)
Nie pomyślałem jadąc na sztafetę, że będziemy walczyć o podium, a raczej po sobotnim biegu chciałem to spokojnie potruchtać, jak widać spokojnie było tylko czasem. Emocje się udzielały każdemu z drużyny.
Po moim biegu przewaga nad drugą drużyną była jakieś 3:30 minuty, jednak dokładnie nie znaliśmy tej różnicy, więc nadzieja na dobre miejsce była ciągle w naszych głowach :) Przekazałem pałeczkę Piotrkowi i ruszył w dalszą trasę, a mi pozostało tylko kibicować i czekać, aż pojawi się za kilka minut na stadionie.
Biegł bardzo dobrze, ale zawodnik drużyny, która jak się później okazało wygrała całe zawody poleciał jeszcze lepiej i wykręcił najlepszy czas na całych zawodach, jak się okazało to chłopaki z miejscowego klubu. No nic walczyć trzeba było o utrzymanie 2 pozycji :)
Piotrek skończył zmianę z czasem 36:45 i spadliśmy o jedno oczko w dół z malutką stratą do liderów.
4 zmiana i Mateusz czyli osoba odpowiedzialna za całe to zamieszanie ruszyła po miejsce na podium ! Walczył dzielnie i dowiózł Nas na 2 pozycji. Emocje udzielały się każdemu nie tylko zawodnikom z naszej drużyny, ale również przyjaciele z Drużyny Czerwonej nam dopingowali :D Nie byliśmy gorsi i również zagrzewaliśmy ich do walki.
Analizowałem cały czas wyniki na tablicy i musiałaby stać się jakaś katastrofa, żebyśmy spadli na miejsce poza pierwszą 3 :) ale dopóki się bieg nie skończy nie ma co świętować i się cieszyć się z czegoś czego nie mamy.
5 zmiana to Nasz rodzynek w zespole - Gosia wystrzeliła jak z procy i poleciała na swoją 5 km zmianę. Pobiegła bardzo odważnie i ambitnie dowożąc 2 miejsce. Byliśmy jedyną drużyną mieszaną w pierwszej 10 zawodów :) Taka ciekawostka.
No i na ostatniej zmianie mieliśmy czarnego konia, a raczej Minionka vel RunEat, który czekając na swoją zmianę kilka razy ugotował się w tym stroju. Łukasz poleciał swoje i z lekkością kota wybiegał nam 2 miejsce !!! Juhuuuu :) Ostatnie okrążenie przebiegłem z nim nagrywając go i to co się działo z dopingiem jednym słowem SZACUN :)
Wielki brawa dla kibiców, organizatorów i wszystkich, którzy przyczynili się do zorganizowania tej sztafety i zbiórki pieniędzy na ten szczytny cel. Przypomnę, że pieniądze przeznaczone były na fundację "Pomóż IM"
Czas 2:39:23, który uzyskaliśmy to mój cel w pierwszym maratonie, jeśli wystartuje w najbliższej przyszłości :)
Impreza godna polecenia ! Jeśli będzie możliwość to chętnie pobiegnę w takiej sztafecie w przyszłym roku i liczę na równie dobrą zabawę jak w tym ! Bardzo dużym plusem to ilość zdjęć z imprezy, jest tego masakrycznie dużo :) czekam jeszcze na jakiś oficjalny film i można ocenić imprezę na 11 w skali do 10 :)
Zastanawialiśmy się jak szybko jest w stanie w pobiec, żeby było bezpiecznie dla oglądających ten spektakl kibiców. Dał radę i na pozycji lidera przekazał mi pałeczkę. Przez dosłownie 5 sekund pojawiła mi się myśl, żeby biec spokojnie, taki był plan, żeby dobrze się bawić.
Moment, gdy przejąłem pałeczkę jako pierwszy sprawił, że noga zaczęła podawać. Kto jednak powiedział, że biegnąc trochę szybciej niż spokojnie nie można się dobrze bawić. Pętla miała 2.5 km, co bardzo dobrze wpłynęło na widowiskowość imprezy, na całej trasie dało się odczuć super atmosferę i okrzyki dopingujących :) Apogeum tego stanowił oczywiście stadion, na którym nie dość, że nie było słychać własnych myśli to jeszcze nogi same przyśpieszały i rwały do przodu :) Tak mnie poniosło, że otworzyłem pierwszy kilometr w 3:20, a wstępnie nie planowałem pobiec szybciej niż 35 minut :) Jednak czego się nie robi dla drużyny :P
Trasa bardzo urozmaicona: żwirek, kostka brukowa, piasek więc lekko dla nóg nie było. Chwilę oddechu dawał odcinek w parku, gdzie drzewa robiąc cień dawały nam chwilę wytchnienia od żaru lejącego się z nieba.
2 km 3:25, a więc delikatnie poszedłem po rozum do głowy, jednak gdy wbiegłem na stadion... tak tak tempo drastycznie wzrosło :D
3 km w 3:17 i trochę tutaj przeszarżowałem :D Między 3 a 4 kilometrem na wirażu delikatnie nadkręciłem kostkę, a chwilę później zobaczyłem zawodnika na 2 pozycji, nie wiedziałem ile mam przewagi, więc trzeba było jednak ruszyć, aby wstydu nie przynieść Niebieskiej Drużynie.
4 km spokojniej 3:32, ale już 5 km 3:18 :) Stadion robił swoje, nawet jak wydawało Ci się, że nie masz siły, to ten odcinek się leciało !
Połowa dystansu i czas 16:52 mówię sobie: jest stabilnie. Jednak ktoś krzyknął mi: DRUGI JEST BLISKO :) to była iskra zapalna. Zacząłem walczyć o swoje, czyli zaświtało w głowie podium :) Czemu nie ? Dobra zabawa i jeszcze wysoka pozycja byłoby SUPER !
A więc wybiegając na 6 km jeszcze spokojnie, żeby sił starczyło do samego końca i 3:29, ale 7 km już w 3:22, a 8 odpowiednio 3:18 :D I ścianka delikatna :) Nie piłem wody na żadnym kółku, a temperatura była dość tropikalna więc mnie trochę postawiło. Dziękuję Pani na rowerze, która poczęstowała mnie wodą :) Kryzysowy kilometr w 3:30 i gdy zobaczyłem tabliczkę 9 trzeba było rozwinąć skrzydła :]
3:07 ostatni kilometr i oddaję pałeczkę w ręce Piotra :)
Nie pomyślałem jadąc na sztafetę, że będziemy walczyć o podium, a raczej po sobotnim biegu chciałem to spokojnie potruchtać, jak widać spokojnie było tylko czasem. Emocje się udzielały każdemu z drużyny.
Po moim biegu przewaga nad drugą drużyną była jakieś 3:30 minuty, jednak dokładnie nie znaliśmy tej różnicy, więc nadzieja na dobre miejsce była ciągle w naszych głowach :) Przekazałem pałeczkę Piotrkowi i ruszył w dalszą trasę, a mi pozostało tylko kibicować i czekać, aż pojawi się za kilka minut na stadionie.
Biegł bardzo dobrze, ale zawodnik drużyny, która jak się później okazało wygrała całe zawody poleciał jeszcze lepiej i wykręcił najlepszy czas na całych zawodach, jak się okazało to chłopaki z miejscowego klubu. No nic walczyć trzeba było o utrzymanie 2 pozycji :)
Piotrek skończył zmianę z czasem 36:45 i spadliśmy o jedno oczko w dół z malutką stratą do liderów.
4 zmiana i Mateusz czyli osoba odpowiedzialna za całe to zamieszanie ruszyła po miejsce na podium ! Walczył dzielnie i dowiózł Nas na 2 pozycji. Emocje udzielały się każdemu nie tylko zawodnikom z naszej drużyny, ale również przyjaciele z Drużyny Czerwonej nam dopingowali :D Nie byliśmy gorsi i również zagrzewaliśmy ich do walki.
Analizowałem cały czas wyniki na tablicy i musiałaby stać się jakaś katastrofa, żebyśmy spadli na miejsce poza pierwszą 3 :) ale dopóki się bieg nie skończy nie ma co świętować i się cieszyć się z czegoś czego nie mamy.
5 zmiana to Nasz rodzynek w zespole - Gosia wystrzeliła jak z procy i poleciała na swoją 5 km zmianę. Pobiegła bardzo odważnie i ambitnie dowożąc 2 miejsce. Byliśmy jedyną drużyną mieszaną w pierwszej 10 zawodów :) Taka ciekawostka.
No i na ostatniej zmianie mieliśmy czarnego konia, a raczej Minionka vel RunEat, który czekając na swoją zmianę kilka razy ugotował się w tym stroju. Łukasz poleciał swoje i z lekkością kota wybiegał nam 2 miejsce !!! Juhuuuu :) Ostatnie okrążenie przebiegłem z nim nagrywając go i to co się działo z dopingiem jednym słowem SZACUN :)
Wielki brawa dla kibiców, organizatorów i wszystkich, którzy przyczynili się do zorganizowania tej sztafety i zbiórki pieniędzy na ten szczytny cel. Przypomnę, że pieniądze przeznaczone były na fundację "Pomóż IM"
Czas 2:39:23, który uzyskaliśmy to mój cel w pierwszym maratonie, jeśli wystartuje w najbliższej przyszłości :)
Impreza godna polecenia ! Jeśli będzie możliwość to chętnie pobiegnę w takiej sztafecie w przyszłym roku i liczę na równie dobrą zabawę jak w tym ! Bardzo dużym plusem to ilość zdjęć z imprezy, jest tego masakrycznie dużo :) czekam jeszcze na jakiś oficjalny film i można ocenić imprezę na 11 w skali do 10 :)
Zdjęcia pobrane z fanpage'a Fundacja Białystok Biega :)