Jak to zawsze bywa, żeby wystartować w biegu należy się do niego zgłosić ? :D
TAK też zrobiłem tylko troszkę w inny sposób bo po zeszłorocznym 2 miejscu w GP WLKP w biegach na 10 km jestem w bieżącym roku zwolniony z opłat w kilkudziesięciu biegach - Gniezno było właśnie tym biegiem :)
PANIKA :) ? Nie - na spokojnie szybki maila do Pana Andrzeja, szybka odpowiedź i sprawa załatwiona... emocje już na dzień przed biegiem ah kocham to :)
18.04.2015 - pobudka 4:00 i czas do pracy :) tak właśnie jak mus to mus ktoś musi pracować, żeby reszta się opierdzielała tym razem padło na mnie . Szybkie śniadanie i lecimy na autobus nocny - oczywiście wesoły autobus pełny studentów :]
Sobota jak to sobota w pracy bywa różnie - tym razem oczywiście nie mogło być luźniej, bo po co ? takie małe zrządzenie losu :)
Na 13:50 byłem umówiony z naszym taksówkarzem Krzysztofem, który zorganizował transport do Gniezna :) na niego zawsze można liczyć :)
Taksówkarz Krzysztof, a w tle Marianna :D |
Wesoły samochodzik ruszył : Krzysztof, ja i Agusia na pierwszym przystanku :) na kolejnych Dagmara, Marianna z kolegą i Grzegorz a na ostatnim Malwina :) Bardzo sympatyczni i pozytywnie zakręceni ludzie :) tacy właśnie są biegacze :P
15:10 jesteśmy na miejscu :) Parkowanie i lecimy szukać biura zawodów :)
Nie było to trudne, gdyż w okolicy Rynku kręciło się pełno biegaczy i czuć było w powietrzu święto biegowe :)
Odnalazłem Pana Klaudiusza i w 5 minut załatwiłem sprawę numeru startowego. Odebrałem koszulkę i po sprawie :) Biuro oceniam na 10/10 wszystko bardzo sprawnie szło nie widziałem ani przez chwilę kolejek, ale to może dlatego że było już 20 minut do zamknięcia biura :P Nie wiem nie wnikam oceniam to, co widziałem :)
Przebrałem się i czekałem na rozgrzewkę :) Miłe pogaduszki z Januszem i Dawidem - kilka cennych rad od doświadczonych biegaczy zawsze w cenie :)
Spotkałem Szymonów dwóch - jeden i drugi na 32 minuty chcieli lecieć :o pomyślałem sobie . CO JA TUTAJ ROBIĘ ?
Depozyt - szybko sprawnie na medal :)
16:20 - ruszam na rozgrzewkę z chłopakami :)
Trzej Muszkieterowie :) |
Koniec rozgrzewki i miejsce startu :) |
Nogi lekkie - czułem, że może być dobrze . Całkiem inne podejście do biegu niż na półmaratonie, gdzie przed biegiem nie miałem ochoty biec :P
Truchcik 10 minut i później kręcenie się w pobliżu rynku, gdzie usytuowany był start. Przebieżki dogrzewające, wymachy i na start :) Nogi lekkie to dobra oznaka.
A tam - oczywiście szanowni panowie z czarnego lądu, a raczej szanowny Pan, bo tylko jeden startował ! Drugi pacjent stał ze swoim "trenerem" i coś tam sobie rysowali, albo kalkulowali ile mogą dzisiaj zgarnąć kasy . Kobiety za bardzo mnie nie interesowały :P one raczej nie są zagrożeniem :D
Czarno - biało ! |
W pierwszej linii Król Cytadeli i Pani Parasolka :) |
Na starcie między innymi Arek Gardzielewski, Emil Dobrowolski, Krzysztof Gosiewski, kilku Ukraińców i ponad 1000 innych osób :P
Start - hmmm... jak dla mnie kiepska lokalizacja. Nie ze względu na miejsce - Rynek, a sposób poprowadzenia trasy i od razu po wystrzale startera ostry zakręt w lewo gdzie można było się zabić :P Przeżyłem .
Ci co mieli iść od razu do przodu poszli :)
Poszły KONIE . |
Pierwsze 2 km - 6:18 :| I wtedy przypomniałem sobie słowa Janusza - "jeśli uważasz, że jest za szybko nie utrzymuj za wszelką cenę tempa tylko zwolnij i biegnij tempem, które jest dla Ciebie swobodne" i to właśnie zrobiłem...
3 km . |
4 km - 12:57 tutaj tylko był punkt pomiarowy bo przebiegaliśmy przez metę . Leciałem po 3:15 więc planowo :) rezerwa w nogach była.
Nie był to czas jeszcze na szaleńczy pościg :) Na ogonie siedział mi ciągle jakiś miejscowy zawodnik bo kibice szaleli jak przebiegaliśmy obok nich... Patryk Ł :P
Ogonek |
Minąłem 5 km - 16:18 na liczniku . Szybka kalkulacja... 32:40 na mecie plus minus 2 sekundy. Takie szybkie przeliczanie .
5 km - na twarzy już maluje się cierpienie :P |
W zasięgu wzroku jednak miałem Szymonów dwóch, Ukraińca i ktoś tam jeszcze leciał z nimi - obrałem sobie za cel dogonienie ich gdyż o dziwo czułem się dobrze :) Zacząłem podkręcać... takie miałem wrażenie, a to po prostu utrzymywałem tempo :)
W oddali ... |
Wiatr wiatr wiatr - to co przeszkadzało podczas biegu najbardziej - ale na szczęście przeszkadzał wszystkim :)
Przed 7 km połknąłem jednego z grupy którą goniłem i dodało mi to skrzydeł więc systematycznie ucinałem kolejne sekundy ze starty którą do nich miałem :)
8 km strata jakieś 70-80 metrów
9 km strata jakieś 40 metrów, ale chłopaki niestety nie dali się dogonić :)
Zerkałem od 7 km ciągle na czas i całą trasę wierzyłem w rekord życiowy !
Upragniona meta :) |
META - 11 miejsce 32:33 ! YES !
Podziękowania za walkę :) |
Do 9 zawodnika brakowało jakieś 30 metrów ale nie było już nic rezerw sił, żeby się zerwać na końcówce i doleciałem tuż za nimi .
Analizując na chłodno bieg - bardzo dziwny ze względu na przebiegnięcie drugiej części dystansu szybciej niż pierwszej .
Pierwsze 5 km - 16:18
Drugie 5 km - 16:15
Cieszy taki fakt :)
Po biegu zjedliśmy bardzo dobrą grochówkę w Restauracji Europejskiej, drożdżówkę, a piwko sobie odpuściłem :)
Debiutant na wózku :) |
W międzyczasie dowiedzieliśmy się, że kolega z busa skręcił sobie kostkę i karetka zabrała go do szpitala - najedzeni, przebrani pojechaliśmy po niego :) Tutaj tworzy się nowa historia, ale nie będę Was już zanudzał :)
Dagmara jak zawsze na haju :) |
Humory dopisywały ;] |
Dziękuję za uwagę :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz