niedziela, 26 lipca 2015

III Pogoń za Wilkiem

Bieg, który potrafił zaskoczyć : )

W lipcu nie planowałem nigdzie startów ... właśnie nie planowałem, ale ten bieg z racji tego, że wygrałem rok temu zachęcił mnie do powalczenia jednak w tym roku również o pierwsze miejsce .

Już rok temu organizatorzy zmienili trasę względem pierwszej edycji i była o wiele cięższa niż debiutancka. A w tym zapewniali, że została po raz kolejny zmodyfikowana i pokaże uczestnikom piękno Wielkopolskiego Parku Narodowego :)

Czy tak było ? Zaraz opiszę moje odczucia z biegu :D

Start biegu o godzinie 10, tradycyjnie 6 pobudka śniadanko lekkie i śmigamy na start z Robertem który nas z dobrego serca zabrał :)

Oczywiście w nocy padał deszcz więc trasa nabrała dodatkowego stopnia trudności ale co tam przecież po lesie się zawsze biega :P

Krótka rozgrzewka pokazała, że lekko nie będzie - wszędzie błoto, kałuże i ogólnie rozdeptane te ścieżki co nie ułatwiało swobodnego biegu nie wspomnę o szybszych przebieżkach . Skończyło się więc tylko na 2.5 km truchciku i pozostało w miłej atmosferze czekać na start :D




Sporo znajomych mordek biegło no i oczywiście ulubieni fotografowie nie zawiedli :D

Tego Pana wszyscy dobrze znacie :D

Drugiego Tomka też nie muszę przedstawiać :D


Strzał startego równo o 10:00 !

Ruszyli w pogoni za wilkiem :D Ponad 400 osób chętnych przegonić zwierza :]

Pan w białej koszulce postanowił podyktować tempo do 3 km :D


Co ja tu robię :o ?

3 minutki do startu, a my śmichy chichy :o gdzie koncentracja się pytam :P


Taktyka na bieg była prosta - wygrać :)

Ostatnie 3 tygodnie to każdorazowo ponad 110 km, więc nogi nie były świeże, nie było szybkości startowej takiej, jaką bym sobie wymarzył :)

Ale w tym biegu wygrywała siła, a nie szybkość dlaczego ? a no właśnie ...

1 i 2 km spokojnie delikatnie po 3:30 nie wychodzę do przodu, bo nie miałem zamiaru się męczyć :P

Niestety przebieg trasy i jej profil szybko zweryfikowały mój plan !

3 km i ... PODBIEG. Myślicie sobie oj tam podbieg w WPN tam nie ma podbiegów :) 


Profil wyciągnięty z garmina nie oddaje niestety do końca trudu tego biegu ;x


Zapraszam tych którzy nie brali udziału, żeby przekonali się na własnej skórze jak wyglądała trasa.

Nie zwolniłem, utrzymałem swoje tempo, a grupka się rozerwała więc nie czekałem. Ruszyłem swoim tempem starając się jak najbardziej ekonomicznie podbiegać i luźno zbiegać i nie skręcić sobie przy okazji kostki, bo nawierzchnia była nierówna.

4-5 km gps zaczął świrować, więc już nawet nie patrzyłem na tempo i nie oglądając się kontrolowałem tempo coby nie zwalniać, a utrzymać je na stałym poziomie .

Punkty z wodą zaliczyłem dwa :) Od ponad miesiąca uczę się pić podczas wysiłku i nawet dobrze mi to wychodzi. Kiedyś nie korzystałem z dobrodziejstwa punktów z wodą, ale chcąc biegać coś dłuższego niż 10 km musiałem się nauczyć .

Po 5 km pomyślałem sobie - jest dobrze teraz już tylko z górki :)

Nic bardziej mylnego ... góra dół, góra dół ! przeskoczyć gałęzie, ominąć drzewo - wybijało to z rytmu, a tym samym bardziej męczyło organizm ! 

8 km i podbieg, o którym coś tam przed startem dyrektor biegu wspominał :) a ja o nim zapomniałem ! był warty uwagi - długiiiiii na zmęczeniu wydreptany :D

No i ostatnie 2 km już na luzie chociaż coś kilometry mi się nie zgadzały :( 

Nie patrząc na gps spoglądałem na rozstawione chorągiewki na trasie, które trochę mnie okłamały :D

Im bliżej mety tym więcej kibiców :)

Na finałowym podbiegu doping był bardzo głośny, więc noga sama podawała pomimo, że było pod górkę :)

META ! Radość ale też kontrolowane zmęczenie :)

JEST !


38:52 na 10 km chyba straciłem kompletnie formę :P nic bardziej mylnego trasa miała około 10.6 km - już widzę ludzi endomondo i te rozmowy komu ile pokazało :P

Kilka słów do mikrofonu :)


Trasy przełajowe nie są do bicia rekordów życiowych, nie mają atestu więc takie wyniki nie mają żadnej wartości jeśli chodzi o personal best : ) a poza tym na takiej trasie jak dzisiaj nie dałoby rady w żaden sposób tego dokonać :)

Z Adamem :D

Piękno biegania :D

Krzyś zawsze w kadrze :]

Jarek na ostatnim podbiegu miał jeszcze sił na wygłupy :)

Doping jak dla pierwszego :)


Jak opisać ten bieg w trzech słowach ? :D

NIE DA SIĘ !

a to dlaczego ... organizatorzy postarali się, żeby każdy uczestnik zapamiętał tę trasę i wspominał ją jako najcięższy bieg przełajowy - UDAŁO IM SIĘ :)

Te rozmowy przed biegiem, że ciężka, podbiegi itp itd sprawdziły się :D a ja słuchając śmiałem się pod nosem, a w trakcie biegu mina mi zrzedła przekonując się na własnej skórze :D

Po biegu arbuzik za którego duży + !

chleb ze smalcem :D

kawka herbatka kompocik jak w domu :)

no i coś słodkiego :)

Żyć nie umierać full regeneracja po zawodach :)

Dekoracja w miarę szybko, bo w międzyczasie odbywały się biegi młodych wilczków :) 

Radość ze zwycięstwa tym bardziej cieszy, że to moje drugie w tym biegu :)

Puchary na piątkę :)

Szacunek za walkę :)




Zwycięzcy + organizatorzy :)


Podsumowując !!!

Jeśli chcecie zobaczyć jacy naprawdę jesteśmy słabi zapraszam za rok na ten bieg :) Jeśli trasa nie ulegnie zmianie sami się przekonacie, że nie wyolbrzymiam tego biegu ze względu na trudność .

Szacuneczek dla wszystkich którzy ukończyli no i jeszcze większy dla ludzi, którzy cała trasę przebiegli nie stając ani razu :)

Ahoi i do zobaczenia na kolejnych zawodach :)






















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz