czwartek, 15 października 2015

Depresja czy euforia ?

   Miałem nie wypowiadać się w odnośnie maratonu w Poznaniu po pierwsze nie biegałem go, po drugie nigdy nie biegałem maratonu, a po trzecie co ja mogę widzieć o maratonie jeśli prawdą jest punkt 1 i 2 :D

   Ale spotykając dzisiaj na treningu Pana K. lat trochę ponad 50 i ucinając sobie z nim krótką pogawędkę zdecydowałem swoje trzy gorsze dorzucić do tego pomaratońskiego szału. Mam nadzieję, że emocje już opadły te złe jak i te dobre, które po starcie w Was się kotłowały i teraz można na spokojnie podyskutować .

   Przeglądając facebooka w niedzielę po powrocie ze strefy kibica miałem wrażenie, że mieszają się dwa zgoła odmienne uczucia, i wcale się wam nie dziwię : ŻYCIÓWKA - radość i euforia i te niestety drugie : jak je nazwać ? ciężko powiedzieć, bo każdy odbiera to indywidualnie . Ale widać było żal, rozgoryczenie i złość, że coś nie poszło - życiówki nie udało się nabiegać. Szukanie na gorąco powodu dlaczego się nie udało nie jest dobrym rozwiązaniem. Takie tematy trzeba na spokojnie przemyśleć i znaleźć powód niepowodzenia. Pan K. znalazł dwa powody swojego niepowodzenia właśnie dzisiaj przed treningiem : za dużo startów w zawodach podczas przygotowań do maratonu i ten chyba najważniejszy - brak regeneracji i odpowiedniej diety na ostatnie dni przed startem docelowym.

   Są jeszcze gorsze przypadki niż brak życiówki - to Ci którzy maratonu nie ukończyli ! Wielkie booom na królewski dystans nie jest do końca prozdrowotne, ale o tym może kiedy indziej :)

   Wracając do waszych rekordów życiowych wszystkim gratuluję ich osiągnięcia :)

   Widziałem wpisy gdzie ludzie poprawiali o godzinę swój wcześniejszy wynik ! inny cieszyli się, że udało im się poprawić o 30 minut, 10 czy nawet kilka sekund :) Praca którą wykonaliście opłaciła się - udało się Wam ! ale co z tymi którzy znaleźli się po drugiej stronie ... tej gorszej .

   Tutaj przypomina mi się mój start pod koniec sierpnia, gdzie dwumiesięczne przygotowania skończyły się porażką - wnioski zostały wyciągnięte, ale gorycz pozostała . Taki jest sport ! Wiele czynników w dniu startu składa się na nasz końcowy sukces, to nie tylko praca którą wykonaliśmy, bardzo ważna jest dyspozycja dnia, pogoda, czy biegniemy sami czy w grupie, profil trasy i wiele innych. Aby odpowiedzieć sobie na pytanie co nie zagrało tego dnia trzeba to wszystko wziąć pod uwagę. Nie ma co się poddawać na jednym nieudanym starcie świat się nie kończy - ale to dopiero początek lepszego . Każde zawody uczą nas czegoś nowego, nabieramy doświadczenia, aby w przyszłości nie popełniać tych samych błędów i z bagażem wiedzy ruszamy po kolejne życiówki.

   Pogoda za oknem nie sprzyja pozytywnym rozmyślaniom, ale głowa do góry :)

   Zima dobrze przepracowana i na wiosnę praca wykonana odda ze zdwojoną siłą ! Liczę na Was i jestem pewny, że będzie tylko lepiej :)

i na zakończenie filmik z 32 km ze strefy kibica :)




Klik Klik Klik - 32 km - strefa kibica :)












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz